Podróżnik za uśmiech znowu wśród nas
{phocagallery view=category|categoryid=339| imageid=7841|limitstart=0|limitcount=1| detail=0|displayname=0|displaydetail=0| displaydownload=0|namefontsize=25|namenumchar=3} |
To była dość niespodziewana, choć bardzo miła wizyta. We wtorek, 10. maja, po raz trzeci zawitał do Antoniewa pan Mariusz Kurc, podróżnik ze Szczecina. Spotkał się z młodzieżą, aby podzielić się nie tylko wrażeniami ze swoich licznych podróży, ale przede wszystkim, by dać świadectwo, że człowiek może wiele, jeśli tylko tego bardzo chce. |
Te podróże to nie tylko zwiedzanie świata, ale walka o przetrwanie, to spotykanie ludzi, którzy potrafią się dzielić z innymi, niczego nie oczekując w zamian, to odkrywanie siebie. To także świadomość samego siebie, wiara w siebie i jasno sprecyzowane własne oczekiwania od życia. A te oczekiwania to nie marzenia o luksusowej i wygodnej egzystencji, ale godne człowieka życie, przeżyte w sposób mądry i w zgodzie z samym sobą. To świadomy wybór samotnej podróży, dopóki starczy sił, to odkrywanie wciąż na nowo, że o bogactwie człowieka i jego zadowoleniu nie decyduje zasobność kieszeni czy stan konta bankowego. To przekonanie, że nawet samotna podróż nie czyni z człowieka samotnika i odludka.
Ileż trzeba siły, aby tak pięknie zmagać się z życiem?!
Można zazdrościć panu Mariuszowi tego, co zobaczył i przeżył, ale można też zacząć inaczej myśleć o sobie samym. Można starać się robić to, czego samemu się chce, wbrew największym nawet przeciwnościom i życiowym zakrętom.
Tak sobie myślę, że to najważniejsze przesłanie, jakie pan Mariusz zostawia tym, z którymi się spotkał, by uwierzyli, że nic nie jest przekreślone, że nie wolno rezygnować z realizacji najbardziej nawet nierealnych celów.
Jeśli coś z tego przesłania zostanie w każdym z nas, dorosłych i młodzieży, to będzie to chyba najpiękniejsze podziękowanie dla podróżnika, który całym sobą zaświadcza, że nawet największe kiedyś „popychadło” może odnaleźć szczęście w oczach afrykańskiego dziecka, przytulającego się z ufnością do nieznajomego wędrowca, który nie dość, że przybył nie wiadomo skąd, to jeszcze jest biały, czyli inny niż pozostali ludzie dokoła.
Reakcja młodych i skupienie, z jakim słuchali podróżnika świadczy o tym, że im zaimponował i dodał sił do zmagań z własnymi słabościami. Zanim odwiedzi nas kolejny już raz, zostawił kilka zdjęć z własnego archiwum, byśmy je oglądając uwierzyli, że człowiek to jednak silna istota, bo potrafi się podnieść z największego nawet upadku.
I.K.